Dziennikarz amerykańskiej stacji ABC News rozmawiał na ulicach Moskwy z protestującą przeciwko wojnie Rosjanką. Jak się okazało, jej 22-letni syn został wysłany na front, a ona drży o jego życie. Na wizji zaapelowała do Władimira Putina, by zwrócił jej dziecko. Szybko zainteresowała się nią policja.
Korespondent zagraniczny amerykańskiej stacji ABC News James Longman pojechał do Moskwy, by zdobyć świadectwa protestujących tam Rosjan. Gdy wraz z operatorem kamery rozstawili się ze sprzętem, podeszła do nich przerażona, a zarazem zdeterminowana kobieta, która chciała opowiedzieć o swoim synu.
Jak się okazało, mężczyzna jest 22-letnim żołnierzem, walczącym właśnie w Ukrainie. Został wysłany w “gorący punkt”, choć mówili mu, że jedzie tylko na ćwiczenia. Kobieta przez 10 dni nie miała z nim żadnego kontaktu.
“Chwała Bogu, że żyje. Tylko 10 osób z jego pułku pozostało żywych. Proszę zatrzymaj ten rozlew krwi. Oddaj mi syna! I oddaj innym matkom ich synów. Powstrzymaj to!” – apelowała na wizji roztrzęsiona kobieta, zwracając się do prezydenta Rosji. Następnie matka rosyjskiego żołnierza pokazała do kamery zdjęcie swojego syna. “Spójrzcie, to tylko chłopiec. To tylko dziecko. I on walczy. Ale o co?” – mówiła zapłakana.
Kobieta w trakcie udzielania tego poruszającego wywiadu dla amerykańskiej stacji telewizyjnej zaczęła być coraz bardziej nerwowa, ponieważ za jej plecami zaczęli pojawiać się funkcjonariusze policji. W pewnym momencie przerwała rozmowę i odeszła, ginąc w tłumie. Nie wiadomo, czy finalnie została zatrzymana.
Źródło: Wirtualna Polska
