Węgierski parlament przegłosował właśnie prawo dyskryminujące osoby trans, zakazując im formalnej zmiany płci.
Dotychczas na Węgrzech, tak jak w Polsce, osoby trans mogły prawnie zmienić wpisaną w dokumentach płeć. Teraz płeć ustalona w momencie narodzin będzie obowiązywała w dokumentach przez całe życie.
Jednocześnie parlament wycofał też przepisy, które pozwalały na prawną zmianę imienia na odpowiadające płci innej niż ustalona w momencie narodzin. Partia premiera Wiktora Orbana w całości była za. Wszystkie poprawki opozycji zostały odrzucone.
“To prawo cofa Węgry do średniowiecza i depcze prawa osób trans i interseksualnych. Nie tylko doświadczą one większej dyskryminacji, ale też pogłębią nietolerancję i wrogość, z którą społeczność LGBT+ musi się mierzyć”
– mówi Krisztina Tamás-Sáróy z Amnesty International.
Ustawa jest szeroko krytykowana, zarówno na Węgrzech jak i za granicą. Jest też sprzeczna wyrokiem węgierskiego trybunału konstytucyjnego i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Osoby trans i ich sojusznicy wiedzą, że nowe prawo doprowadzi do większej dyskryminacji, zwłaszcza że na Węgrzech często zachodzi konieczność pokazania dowodu osobistego.
Orban, tak samo jak Kaczyński, często wykorzystuje nagonkę na osoby LGBT dla politycznego zysku. W obu tych krajach osoby LGBT+ już spotyka straszna dyskryminacja, w tym prawna. Polska jest wg. rankingu ILGA jest najbardziej homofobicznym krajem Unii Europejskiej. Na Węgrzech osobom trans właśnie zabrano tę odrobinę praw, które udało im się wywalczyć.
