W niedzielę minął termin, w którym dyrektorzy szkół mieli złożyć wnioski do Ministerstwa Edukacji Narodowej na dostarczenie bezpłatnych dyspenserów i płynów do dezynfekcji. Niedzielny termin został wyznaczony w czwartek po południu.
Od poniedziałku stopniowo wznawiają działalność placówki oświatowe. Do szkół wracają zajęcia dla klas I-III, organizowane będą także konsultacje dla ósmoklasistów przed egzaminem (o którego odwołanie w tym roku szkolnym ze względu na zagrożenie pandemią bezskutecznie apelują rodzice i pedagodzy). Dyrektorzy, administracja oraz nauczyciele są w całości odpowiedzialni za zapewnienie bezpieczeństwa dzieciom i młodzieży. Ministerstwo Edukacji Narodowej w obliczu wyzwań związanych z bezpieczną organizacją pracy tuż przed weekendem zaoferowało pomoc dyrekcjom placówek edukacyjnych.
W piątek około godziny 16:00 pojawiło się ogłoszenie na stronie MEN. Wraz z Ministerstwem Zdrowia pochwalono się akcją zaopatrzenia szkół w automatyczne dyspensery i płyny do dezynfekcji. Niestety dla administracji placówek oświatowych, aby otrzymać pomoc należało złożyć wnioski internetowe za pośrednictwem ministerialnej strony w dniu wolnym od pracy. Osoby odpowiedzialne za administrację w szkołach i przedszkolach zastały w weekend przeciążoną stronę ministerstwa i miały ogromny problem z wysłaniem wniosku. Strona się zawieszała, nie można było znaleźć na liście właściwej placówki, nie przychodziły maile potwierdzające, nie było wiadomo, czy wniosek dotarł do adresata, czy jest szansa na pomoc. Co więcej, okazało się, że przedszkola zostały wyłączone z tej akcji pomocowej, pomimo że jeszcze w sobotę rano zgodnie z relacjami pracownic widniały na liście placówek objętych pomocą, co wprowadziło kolejne zamieszanie. Być może cała akcja poszłaby sprawniej, gdyby administracje szkół i innych placówek zostały poinformowane o niej z odpowiednim wyprzedzeniem. Na skargi, że ogłoszenie pojawiło się na dwa dni przed upływem terminu odpowiedziano, że maile do dyrektorów zostały wysłane dzień wcześniej około godziny 16:00.
Osoby pracujące w oświacie dały wyraz frustracji spowodowanej takim traktowaniem przez Ministerstwo Edukacji Narodowej. “Pozorne działania”, “pomoc widmo” – to jedne z zarzutów, które pojawiły się na oficjalnym profilu MEN na Facebooku. Zwracano uwagę, że dostarczenie środków ochrony powinno być zapewnione przez władze bezwarunkowo, bez stawiania barier w postaci wniosków. W związku z drastycznie krótkim terminem, brakiem przejrzystości i zawieszającą się stroną, za pośrednictwem której należało wysłać wnioski pojawiły się wątpliwości co do celu akcji administracji rządowej. Stawiano pytania, czy środków tych naprawdę starczy dla wszystkich zainteresowanych, czy jest to jedynie kolejna odsłona ocieplania wizerunku partii rządzącej, kolejna medialna kampania, za którą nie idzie żadna realna pomoc.
