Jedna z liderek Ogólnopolskiego Strajku Kobiet skomentowała słowa prezesa Jarosława Kaczyńskiego, który stwierdził, że protesty po wyroku TK przyczyniły się do wzrostu zakażeń koronawirusa w Polsce.
W internecie furore robi ostatnio pomysł “Sylwestra z Kaczorem.” Internauci umawiają się, żeby noc z 31 grudnia na 1 stycznia, kiedy wprowadzona zostaje godzina policyjna, spędzić na ul. Mickiewicza w Warszawie, gdzie mieszka prezes. Marta Lempart, chociaż zapewnia, że sama się nigdzie nie wybiera, mówi, że obostrzenia są bezprawne. Zakaz przemieszczania się, bowiem, nie może być wprowadzony rozporządzeniem.
Aktywistka w rozmowie z “Rzeczpospolitą” odniosła się do zarzutów Kaczyńskiego, jakoby Strajk Kobiet miał się rzekomo przyczynić do wzrostu zachorowań na COVID-19.
“Kaczyński kłamie. Naukowcy potwierdzili, że na powietrzu demonstracje nie powodują zwiększenia się liczby zakażeń”
– odpowiedziała mu Lempart.
Liderka Ogólnopolskiego Strajku Kobiet zaznaczyła również, że jej zdaniem, to Kaczyński odpowiada za dziesiątki tysięcy ludzi na ulicach.
“Cieszę się, kiedy widzę, jak teraz mści się na nim jego własna megalomania”
– mówiła.
Działaczka uważa też, że spadek notowań PiS wynika z faktu, że ludzie wściekli się, że prezes PiS w samym szczycie pandemii nakazał Trybunałowi Julii Przyłębskiej ogłosić zakaz aborcji. Skrytykowała też działania funkcjonariuszy policji, którym wypomniała, że “lecą na Żoliborz, kiedy Kaczyński płacze, że boi się brzydkich słów i zamawia sobie pod dom 80 radiowozów, jak pizzę”.
