W końcu zapadł prawomocny wyrok ws. ministranta molestowanego przez ks. Pawła K. Diecezja bydgoska i archidiecezja wrocławska mają “solidarnie” zapłacić 300 tys. zł ofierze.
Pierwszy wyrok w tej sprawie zapadł jeszcze w lutym. Wówczas od wyroku bydgoskiego sądu odwołali się kościelni prawnicy. Dzisiaj ich apelacja została odrzucona przez gdański sąd. Uzasadnienie wyroku pozostaje tajne.
Pierwsze doniesienia o możliwych skłonnościach pedofilskich były hierarchom kościelnym znane jeszcze w 2005 roku. Wówczas, na jego komputerze, na plebanii przy ul.Bardzkiej we Wrocławiu, znaleziono dziecięcą pornografię. Archidiecezja wrocławska podjęła wówczas decyzję nie o ukaraniu księdza-pedofila, a o przeniesieniu go do Bydgoszczy.
Tam, Paweł K. spotkał swoje kolejne ofiary. Śledztwo w sprawie posiadania pornografii dziecięcej ciągnęło się pięć lat. W jego sprawie zapadł prawomocny wyrok skazujący go na karę roku więzienia w zawieszeniu na 5 lat. W 2012 księdzem po raz kolejny zainteresowała się policja. Chodzić miało o wielokrotne molestowanie i gwałt.
Siedmioletni wyrok księdza, który jest obecnie osadzony w więzieniu, ma się skończyć w przyszłym roku.
Jedną z osób odpowiedzialnych za brak nadzoru nad księdzem i dopuszczanie go do dalszej pracy z młodzieżą po udowodnieniu mu w 2005 r. skłonności pedofilskich jest odwołany dziś z urzędu były biskup kaliski Edward Janiak. To również on był odpowiedzialny za przenoszenie go z parafii do parafii, czy to do Bydgoszczy, czy do Milicza.
„Osoby sprawujące władzę we wrocławskim Kościele były świadome, że mają wśród siebie księdza pedofila”
– to słowa adwokata Jana B., ofiary i bohatera filmu “Tylko nie mów nikomu.”
