Opinie

Kilkanaście tysięcy “zaginionych dzieci” nie ma dostępu do szkół

Girl in a jacket
Kilkanaście tysięcy “zaginionych dzieci” nie ma dostępu do szkół

Część z tych dzieci znika, bo doświadcza przemocy domowej. To dzieci, które dorośli zostawili na pastwę losu.

fot.unsplash

Kilkanaście tysięcy dzieci nie ma dostępu do edukacji, mimo obowiązku szkolnego. Zniknęły nauczycielom i nauczycielkom z radaru, nie ma z nimi kontaktu, nie da się do nich dodzwonić, nie odbierają maili, a czasami nie reagują także ich rodzice czy opiekunowie.

Wiemy, że część z nich nie ma sprzętu czy dostępu do internetu, czasem rodzice czy rodzeństwo korzystają z komputera, tabletu, czy innego sprzętu niezbędnego do udziału w lekcjach w aktualnej rzeczywistości. Część z nich nie ma warunków do nauki, bo mieszka na małej przestrzeni z wieloma osobami.

A część z tych dzieci znika, bo doświadcza przemocy domowej. To dzieci, które dorośli zostawili na pastwę losu.

Sytuacja jest dramatyczna. Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę prowadząca Telefon Zaufania dla Dzieci i Młodzieży w samym marcu podjęła dwukrotnie więcej interwencji w skrajnie niebezpiecznych przypadkach zagrożenia życia lub zdrowia.

W związku z izolacją fala przemocy domowej się nasiliła. Alarmował w tej sprawie między innymi Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar. Skala problemu jest nieznana i jeszcze trudniejsza niż zwykle do oszacowania. Gdy nie ma prywatności, trudno przemoc zgłosić – bo jak zadzwonić po pomoc, gdy oprawca siedzi obok i słyszy każde nasze słowo?

W zeszłym tygodniu minister edukacji Dariusz Piontkowski, zapytany czy ministerstwo robi cokolwiek, żeby wspomóc szkoły w dotarciu do „zaginionych dzieci” odpowiedział:

„Rzeczywiście, część uczniów, tak samo jak w tradycyjnej formule nauczania, niezbyt gorliwie chce wypełniać swoje obowiązki szkolne”.

Uważam słowa ministra edukacji za haniebne, żenujące, żałosne i niegodne zajmowanego przez niego urzędu. Piontkowski udaje, że problemu nie ma, bo jak można inaczej odczytać jego słowa, niż “dzieci są leniwe i nie lubią szkoły”? To bardzo ograniczony i krzywdzący przekaz.

Nie zgadzam się z takim umywaniem rąk. Uważam, że szczególnie w obecnej sytuacji w Polsce to właśnie rządzący muszą wziąć większą odpowiedzialność! Muszą aktywnie przeciwdziałać przemocy wobec dzieci! To ich odpowiedzialnością jest wypracowanie procedur! Trzeba aktywnie docierać do rodzin, z którymi szkoły straciły kontakt. Przecież już teraz dyrektorzy i pedagodzy dwoją i się i troją, żeby sprawdzić co się dzieje! Rządzący powinni wspierać szkoły i samorządy, a nie obrażać dzieci i ich rodziców! Co trzeba mieć w głowie, żeby rzucać takie teksty?!

Wspólnie z Chrystianem Szpilskim, Magdaleną Biejat, Pauliną Matysiak, Darią Gosek-Popiołek, Adrianem Zandbergiem i Maciejem Koniecznym przygotowaliśmy interpelację do ministra edukacji, minister rodziny, pracy i polityki społecznej oraz ministra spraw wewnętrznych i administracji. O co pytamy? Między innymi:

  • Jakie działania podjęło Ministerstwo Edukacji Narodowej, aby ustalić powody, dla których występuje tak wysoka absencja uczniów i uczennic w trakcie zdalnego nauczania oraz czy ustaliło te powody?
  • Czy Ministerstwo Edukacji Narodowej zwróciło się do Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej (MRPiPS) o pomoc w dotarciu do uczniów i uczennic, z którymi nie można było nawiązać kontaktu lub o pomoc w dotarciu do rodziców lub opiekunów prawnych tych dzieci?
  • Czy MRPiPS podejmowało jakiekolwiek działania mające na celu zapewnienie bezpieczeństwa w rodzinach, w których dochodziło do przemocy domowej?
  • Ile interwencji policji lub połączonych sił policji i Wojska Polskiego w sprawie przemocy w rodzinie podjęto od początku roku, ile zakończyło się wszczęciem postępowania karnego, ile zakończyło się aresztowaniami?

Ekspercką procedurę reagowania dla placówek oświatowych w przypadku braku kontaktu z uczniami w okresie epidemii przygotowała Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę tutaj

Przypomnę – to ta fundacja, która nie otrzymała dofinansowania na działanie Centrów Pomocy Dzieciom.

Ale w odpowiedzi do interpelacji pewnie znowu dowiemy się, że to nie problem ministerstwa, tylko szkoły. Umywanie rąk od problemów już dawno weszło w krew kolejnym ministrom PiSowskiego rządu.

Popularne

Do góry