Ranni i aresztowani, policja używająca gazu łzawiącego – we Francji i Wielkiej Brytanii dziesiątki tysięcy osób demonstrowały przeciwko rasizmowi i przemocy policji.
W Londynie, Liverpoolu, Brighton i Newcastle demonstrowały w sobotę osoby przeciwne rasizmowi. Protesty odbywają się na fali zamieszek w USA, które wywołało zabójstwo przez policję George’a Floyda.
kolonializm nie jest powodem do dumy
Brytyjczycy do powodów protestów dołożyli zrewidowanie historii i chwały dotychczasowych angielskich bohaterów, bardzo często osób odpowiedzialnych za kolonizowanie kontynentów, handel niewolnikami i kładzenie podwalin strukturalnego rasizmu, który do dzisiaj zbiera swoje krwawe żniwo. Protestujący domagają się usuwania pomników kolonizatorów.
Naprzeciw nim wyszły grupy, które bronią historycznego dziedzictwa Wielkiej Brytanii i nie chcą, aby pomniki ich bohaterów były niszczone.
W Londynie nie udało się zapobiec starciu obu grup. W wyniku zamieszek 6 osób trafiło do szpitala, a 15 innych odniosło obrażenia.
We Francji lewica z protestującymi
Protesty wylały się też na ulice francuskich miast. W Paryżu około 20 tysięcy osób demonstrowało przeciwko brutalności policji. Domagano się też sprawiedliwości dla Adamy Traore, czarnoskórego 26-latka, który w 2016 roku zmarł na komisariacie w dwie godziny po zatrzymaniu.
Do protestujących przyłączył się m.in. Jean-Luc Melenchon, lider lewicowej partii Niepokorna Francja. Były też przedstawicielki i przedstawiciele protestu żółtych kamizelek.
Przeciwnicy protestujących dali wyraz swoim poglądom rozwieszając na jednym z budynków transparent z hasłem mówiącym o rasizmie wobec białych. Został on rozerwany przez mieszkańców budynku z balkonów. 12 osobom, które brały udział w zniszczeniu transparentu policja postawiła zarzuty.
Paryska policja użyła wobec protestujących gazu łzawiącego.
