Być może już w przyszłym tygodniu Sejm zajmie się podniesieniem zasiłku dla bezrobotnych. – To co planuje rząd, nie wystarczy – komentuje dla _wPunkt Adrian Zandberg i przypomina o projekcie Lewicy.
Projekt jest rządowy, a przedstawione w nim założenia podobno są spójne z tym, co zapowiada w kampanii prezydenckiej, kandydat obozu władzy Andrzej Duda. Podobno, ponieważ, jak się dowiedzieliśmy, projektu nie ma jeszcze w drukach sejmowych, więc posłanki i posłowie nie mogą się z nim zapoznać.
Media donoszą, że sam zasiłek dla tracących pracę ma być podniesiony z 861 do 1300 zł brutto. Oprócz tego osoby, które straciły lub stracą pracę w wyniku kryzysu wywołanego pandemią koronawirusa, będą mogły liczyć na dodatek solidarnościowy w wysokości 1200 zł brutto.
“W Sejmie od wielu tygodni czeka na głosowanie nasza ustawa, realnie zabezpieczająca bezrobotnych. Propozycja jest prosta: świadczenie gwarantowane w wysokości połowy ostatniej pensji, nie mniej niż 1400 złotych na rękę. Taka zasada obowiązywałaby do wysokości średniej krajowej”
– skomentował dla nas Adrian Zandberg, jeden z liderów Lewicy, członek Zarządu krajowego partii Razem.
“Chcemy, żeby ustawa została wprowadzona pod obrady na najbliższym posiedzeniu. Ludzie, którzy tracą środki do życia nie mogą czekać. Plotkami o planach rządu w sprawie zasiłku się nie najedzą”.
Adrian Zandberg potwierdza, że projektu nie ma i ciężko przewidzieć, co realnie zaproponuje gabinet Mateusza Morawieckiego.
“Do rządowych planów nie sposób się na poważnie odnieść, bo niczego na razie nie położono na stole. A szkoda, bo te zmiany powinny już od dawna obowiązywać. Krąży informacja, że planowane jest podniesienie zasiłku z 500-600 na 700-900 złotych na rękę. Jeśli tak, to z góry mówię: to nie wystarczy. Ludzie, którzy bez swojej winy tracą pracę, muszą dostać realne, a nie symboliczne wsparcie ze strony państwa”
– dodaje polityk.
Projekt Lewicy, o którym wspomniał Zandberg zakłada też wypłacanie przez cały okres trwania epidemii świadczenia kryzysowego. Ma ono wynieść 2100 zł na rękę.Otrzymać je miałaby każda osoba, która wskutek epidemii straci dochody i źródło utrzymania, w tym pracownicy, których miejsca pracy zniknęły oraz osoby, które prowadziły mikrofirmy.
